Od 2000 r. wszyscy ministrowie zdrowia mieli problem ze zmianą status quo. Wszelkie tego próby były albo torpedowane, rozwadniane, albo odbywały się pod polityczne dyktando lub dyktando grup interesu.
Kibicuję nowemu ministrowi choć pragmatyzm polityczny, o którym piszę na początku komentarza, jest przerażająco skuteczny w paraliżowaniu i odbieraniu energii najsensowniejszym nawet ludziom decydującym się na objęcie tek ministrów....
Powstaje chaos, który wymaga wkroczenia resortu i wskazania, kto operacyjnie odpowiada za poszczególne etapy opieki nad pacjentem. Sama prezentacja strategii i wydane rozporządzenia nie wystarczą.
Poza wyznaczaniem ambitnych kierunków, jak np. tworzenie w Polsce hubu biotechnologicznego, należy rozwijać rodzimy rynek farmaceutyczny, w oparciu o istniejący potencjał własny.
Nasz wspólny wysiłek, zarówno finansowy, jak i organizacyjny, wydaje się zbyt mały, aby zagwarantować bezpieczeństwo obywatelom. Czy jesteśmy zatem gotowi na kolejną falę pandemii?