Dostępność świadczeń, Dyskusje, Finansowanie, Reformy, Zdrowie publiczne
Trwa dyskusja nad zniesieniem limitów narzucanych szpitalom przez NFZ
Analizę przeprowadziła mec. Katarzyna Fortak-Karasińska – Radca Prawny, Founding Partner, Fortak & Karasiński Radcowie Prawni Sp.P. – w publikacji na swoim profilu na LinkedIn:
„Jakie są ZA i PRZECIW (próba obiektywnego podejścia)?
ZA:
KONKURENCJA – zdrowa konkurencja między szpitalami będzie sprzyjać polepszeniu jakości oraz stymulować innowacje;
DOSTĘPNOŚĆ – nastąpi poprawa dostępności do świadczeń w miejscach, gdzie obecnie pacjent ma problemy z uzyskaniem danego świadczenia;
ELASTYCZNOŚĆ FINANSOWA SZPITALI – szpitale będą mogły dopasowywać swoje działania do potrzeb pacjentów i zapotrzebowania na świadczenia zdrowotne;
PRZECIW:
POTRZEBA KONTROLI KOSZTÓW – przy ograniczonym dostępie środków finansowych istnieje potrzeba kontroli kosztów na poziomie państwa;
NADUŻYCIA FINANSOWE – limity zapobiegają nieuzasadnionemu zwiększaniu kosztów przez niektóre placówki medyczne
CZY ISTNIEJĄ MECHANIZMY POZWALAJĄCE NA KONTROLĘ KOSZTÓW NA POZIOMIE PAŃSTWA PRZY JEDNOCZESNYM ZNIESIENIU LIMITÓW dla szpitali?
pay for performance (P4P)
wkład własny ze strony pacjentów? (istnieje w innych krajach UE);
limit/budżet na danym obszarze w danym zakresie świadczeń?
inne?
To duże WYZWANIE dla nowego MINISTRA ZDROWIA” – pisze mec. Katarzyna Fortak-Karasińska.
Głos w dyskusji zabrał dr Robert Mołdach, Prezes Instytutu Zdrowia i Demokracji. „To ma wiele wątków i jest na dłuższą dyskusję. Może odniosę się choć do jednej sprawy. Zniesienie limitów niekoniecznie/nie w oczekiwanej skali przełoży się na wzrost dostępności” – uważa dr Robert Mołdach. W ocenie Prezesa IZiD, przy nieodpowiedniej wycenie świadczeń, niewłaściwych warunkach pracy, rozwoju zawodowego, kulturze a raczej braku kultury współpracy, bezpieczeństwa, także personelu medycznego, wąskim gardłem będzie właśnie personel, a nie limitowanie finansowania. „Lekarzom i innym zawodom to się po prostu musi opłacać! Ale na litość boską – nie tylko w sensie finansowym! To dotyczy holistycznej relacji, która spowoduje, że będą woleli pracę w szpitalu niż w sektorze prywatnym, ambulatorium czy zagranicą. A gdy jedyną motywacją do pracy w szpitalu stałoby się opanowanie szczególnego warsztatu operacyjnego za cenę wyrzeczeń po to, by potem pracować w komforcie prywatnego szpitala i uzyskiwać dochód czy to z wolumenu czy z wysoko kosztochłonnych procedur czy CreamSkimming’u na poziomie 100 tys. zł miesięcznie, to bardzo, bardzo słaby byłby to scenariusz rozwoju świadczeń nielimitowanych” – podkreśla dr Robert Mołdach.
Natomiast Grzegorz Ziemniak, Partner Instytutu Zdrowia i Demokracji, zauważa, że pierwszy „faktor” to ludzie. „Co z tego, że nie będzie limitu, kiedy nie będzie komu leczyć. To ruch pozorny. Kwestią kluczową jest upraszczanie procedur (obecny trend raczej jest odwrotny, racjonalizacja wymogów zwłaszcza dotyczących personelu przy kontraktowaniu, plus wprowadzenie stopniowo jakości i kultury leczenia (just culture) jako miernika i kwantyfikatora płacenia za świadczenie. Mówiąc krótko wprowadzenie metody F4P zamiast wszechobecnej F4S. Skoro mamy różnorakie deficyty – płaćmy za efekty leczenia. I wtedy brak limitów będzie naturalnym stanem a nie mrzonką o czarodziejskim uzdrowieniu ochrony zdrowia” – podsumowuje Grzegorz Ziemniak.