REKOMENDOWANE, Dialog społeczny, Finansowanie, Ład organizacyjny, Opinie, POZ, Reformy, Zdrowie publiczne
To w opinii ministra jest dialog, współpraca?
Od kilku miesięcy środowisko lekarzy rodzinnych komunikaty od ministra zdrowia uzyskuje za pośrednictwem pacjentów. W godzinach naszej pracy minister organizuje konferencje prasowe, pacjenci przychodzą do nas i przekazują informacje o wprowadzanych „reformach”. Minister Niedzielski nie odczuwa już potrzeby dialogu.
Zupełnie inaczej było, kiedy był prezesem NFZ. Wiele godzin spędził na rozmowach o podstawowej opiece zdrowotnej, nie tylko w Warszawie, również w naszej siedzibie Federacji Porozumienie Zielonogórskiej w Zielonej Górze. Dlatego wie, jakie były przyczyny dwukrotnych perypetii w polskim systemie ochrony zdrowia w styczniu 2004 i 2015 roku. Nigdy nie strajkowaliśmy, bo nie ma takiej procedury w formule związku pracodawców. Myli nas ze związkami zawodowymi pracowników, które strajk, jako jedną z form protestu, mają zagwarantowany przepisami prawa. Dlaczego część przychodni nie podjęła pracy? Strajkowała? Nie, nie mogliśmy udzielać świadczeń, bo nie mieliśmy umowy z NFZ. Wykonując usługi, wykonując obowiązki lekarza ubezpieczenia zdrowotnego, złamalibyśmy prawo. Jeśli pracownik nie ma umowy, to nie przychodzi do pracy, jeśli przedsiębiorca nie ma umowy, nie wykonuje usług to oznacza, że strajkuje? Wszyscy zarejestrowani w urzędzie pracy niepracujący strajkują? Nie, chodzą do pracy, bo nie mają umowy, poszukują drugiej strony, która podpisze umowę i zapłaci za wykonywaną pracę.
Ministrowie Sikorski i Arłukowicz doskonale o tym wiedzieli. Zdecydowali się na eskalacje konfliktu, bo celem była likwidacja związku pracodawców. Pacjenci? Oj tam, oj tam, przetrwali, mieli trochę problemów. Pierwszy minister nie przewidział, że bez umowy lekarze nie będą pracować, a minister Arłukowicz przygotowywał się do akcji od lipca 2014 roku – zapisy ustawy umożliwiające kontraktowanie usług z zakresu POZ przez tandemy internista – pediatra (uprzedzaliśmy o brakach kadrowych na oddziałach pediatrycznych, ale co tam kilka czy kilkadziesiąt zamkniętych oddziałów pediatrycznych), nakazy kierowane do dyrektorów szpitali, aby otwierali przyszpitalne poradnie POZ, konferencje prasowe dyskredytujące lekarzy rodzinnych. I tak skończyło się podpisaniem porozumień, podpisaniem umów i współpracą. Moje zaangażowanie w proces informatyzacji jednostek POZ oraz praca przy opiniowaniu aktów prawnych to pokłosie współpracy z ministrem dr. Leszkiem Sikorskim. Nie ma żadnej reformy bez współpracy ze środowiskiem, którego dotyczy. Minister Niedzielski spotyka się jedynie z wybranymi przedstawicielami opieki podstawowej niereprezentującymi stanowiska większości specjalistów medycyny rodzinnej. Sprowadzanie działań Federacji Porozumienie Zielonogórskie do bezpardonowej walki o finanse, kosztem bezpieczeństwa pacjentów – jest fałszywą tezą. Od kilkunastu lat walczymy o reformę opieki podstawowej, aby była fundamentem systemu ochrony zdrowia, opartą na specjalistach medycyny rodzinnej i realizującą 80 proc. potrzeb pacjentów. Na to potrzeba 20 proc. środków przeznaczanych na usługi medyczne. Od czasów kas chorych nigdy nie przekroczono 15 proc., co roku waha się ta stawka w zakresie 12-14 proc. Walczymy o wykorzystanie kompetencji specjalistów medycyny rodzinnej, a większy zakres usług wymaga większych nakładów. Innej drogi nie ma. Nie wiem, skąd minister wie, że jego propozycje „nie przypadły nam do gustu”. Jest to nieprawda. Plan wprowadzenia opieki koordynowanej, poszerzenie zakresu diagnostyki dostępnej z poziomu POZ, jest realizacją naszej strategii. Mamy krytyczne uwagi co do sposobu wprowadzania, nic nie wiemy o finansowaniu, czy zapewni ono prawidłową organizację i realizacje zadań wynikających z koordynacji. Część środowiska lekarzy rodzinnych nie podejmie trudu zmian organizacyjnych. To koledzy, którzy są już w wieku emerytalnym, zdrowie pozwala im jeszcze na pracowanie, ale nie będą inwestowali w sprzęt czy powiększali zatrudnienie, bo już nie mają na to siły. Problem dotyczy małych wiejskich praktyk prowadzonych jednoosobowo. Zamieszanie, które wprowadza NFZ, przedkładając, wycofując aneksy, telefony ponaglające podpisanie, straszące brakiem wypłaty środków finansowych nie zachęca do dalszej pracy. Nie rozumiem, dlaczego NFZ zmienia zapisy umowy w zakresie długości terminu wypowiedzenia umowy z 45 dni (wynegocjowane z ministrem Arłukowiczem w 2015 roku) na 90 dni. Od 7 lat żadnemu ministrowi taki zapis nie przeszkadzał, teraz jest jednostronnie narzucany. Tak przy okazji wprowadzania budżetu powierzonego. To w opinii ministra jest dialog, współpraca?
Podchodzę do tego bardzo emocjonalnie, bo zachorował nasz kolega, karetka zabrała go z przychodni. Stan zdrowia nie pozwoli mu na powrót do pracy. Zorganizowaliśmy doraźnie pomoc pacjentom, bo to głównie seniorzy, schorowani nie zawsze dysponujący autem i możliwością dojazdu kilkanaście km do najbliższej przychodni. Termin wypowiedzenia umowy z NFZ to 45 dni, ale narzucany jest zapis 90 dni. Jesteś ciężko chory, nie możesz już pracować, ale zorganizuj sobie pracę przychodni przez 3 miesiące. Takich problemów nie mają szpitale czy duże jednostki. W jednoosobowych praktykach ten termin ma ogromne znaczenie.
Dlaczego właśnie teraz minister chce to zmienić (dyrektorzy oddziałów wojewódzkich NFZ realizują tylko wytyczne Centrali, a ta polecenia ministra). Inny pryzmat opieki podstawowej, który preferuje minister Niedzielski, to centrum medyczne z 30 przychodniami, 100 tys. pacjentów POZ, 200 tys. pacjentów AOS. Spółka buduje od lat model opieki koordynowanej celem pozyskania jak największej ilości środków finansowych, możliwych do wypracowania w ramach umów z NFZ. W jakim stopniu prezesi tego centrum będą mieli wpływ na model wprowadzanej koordynacji? Nie wiem, bo lekarze rodzinni informacje pozyskują z konferencji prasowych. Dlaczego opuścili zespół ds. przygotowywania zmian w POZ? Minister o tym nie wspomina, a przyczynił się do tego bardzo, wydając rozporządzenie, na mocy którego wszystkie zarządzenia prezesa NFZ wchodzą w życie bez potrzeby aneksowania umów. Na coś takiego nie odważył się dotychczas żaden minister. Kiedy dyrektorzy szpitali dowiedzieli się o tym, tłumaczył, że ich to nie dotyczy, bo chodzi o tych z Porozumienia Zielonogórskiego, co nie chcą umów podpisywać i są z nimi problemy. Czyżby minister rozpoczął przygotowania do „akcji” grudniowej związanej z przedłużaniem umów z zakresu POZ zawartych do 31 grudnia 2022 roku?
Słowa ministra o otwartych drzwiach do ministerstwa i potrzebie dialogu nie są szczere. Czyny ministra nawet temu zaprzeczają. Trzymam kciuki, aby pryzmat polityki i realności nie zakłócił ministrowi Niedzielskiemu realizacji jego misji, o której mówił jeszcze jako prezes NFZ, misji polegającej na odwróceniu piramidy świadczeń. Wtedy również wiedział, że bez nas tego nie zrobi. Ale bez względu na pomysły ministra i jego czasami dziwnych doradców, oszczerstwa pod adresem lekarzy rodzinnych, planowane reformy, pacjenci, czyli moja sąsiadka pani Zosia, pan Janek ze sklepu obok i kilka tysięcy innych, z którymi wspólnie tworzę naszą lokalną społeczność, nadal mi ufają, chcą korzystać z mojej wiedzy i umiejętności. Żadnemu ministrowi nie udało się zaburzyć naszych relacji. I to jest wiedza, której minister nie uzyska od swoich doradców, bo to jest domena medycyny rodzinnej i jej specyfika.