REKOMENDOWANE, E-zdrowie, Opinie, Zdrowie publiczne
Ludzie, hej, tam przy władzy, ogarnijcie się trochę!
Za każdym razem, gdy czytam o Centralnej e-Rejestracji nie mogę zrozumieć, co się z nami stało. Bo kiedyś, gdy inni na świecie wdrażali książeczki czekowe, my przeskoczyliśmy epokę i wdrożyli karty płatnicze. Gdy miały nas zasypać tony papierowych przelewów, sprawnie wdrożyliśmy system elektronicznych rozliczeń międzybankowych ELIXIR. Równie szybko nam poszło z papierowymi kuponami loteryjnymi. Kto to jeszcze pamięta! Gdy borykaliśmy się z telefonią stacjonarną, połknęliśmy telefonię komórkowa nie zachłystując się przy tym. Gdy Internet był jeszcze daleki od tego, by nazywać go globalną wioską, łączyliśmy bankomaty, stacje benzynowe z pomocą systemów VSAT. Gdy inni rozwijali przesyłki kurierskie, „my” postawiliśmy tysiące paczkomatów. O e-recepcie czy BLIKu nie wspomnę.
A gdy innowacyjny świat, tak już ze dwie dekady rozwija systemy e-rejestracji pacjentów i optymalizacji wykorzystania zasobów pod całe ścieżki terapeutyczne, a nie jedną wizytę, my próbujemy zastosować XX-wieczne podejście zarządzania pojedynczymi slotami.
Gdy zastanawiam się, co jest tego przyczyną, przychodzi mi do głowy tylko indolencja. Każdy, kto choć przez chwilę pracował świadomie po stronie świadczeniodawcy wie, że rezerwacja terminów to element najważniejszego procesu organizacyjnego w szpitalu, przychodni czyli zarządzania zasobami pod kątem procesów klinicznych. To nie jest coś, co można wynieść ze szkoły. To trzeba przeżyć, zderzyć się z dynamiką środowiska klinicznego, spadającymi z rozpiski pacjentami, przedłużającymi się operacjami i waleniem się przy tym grafiku w przychodni, przepisywaniem setek pacjentów na inny termin, bo jest niespodziewanie ważny wyjazd na konferencję lub po prostu przytrafiła się choroba lekarza, popsute USG, nie wspominając o chorym błagającym, by go dopisać na koniec kolejki, bo może doktor przyjmie. O pacjentach ze specjalną wejściówką, wszelkiej maści VIPach, nie będę się rozpisywał. Ale to trzeba w tym środowisku swoje przeżyć, znać specyfikę, rozumieć ścieżki terapeutyczne, a nie zza biurka próbować dyrygować systemem. W przeciwnym razie, to co obserwujemy świadczy o niczym więcej, jak o braku kompetencji, świadomości, wyobraźni na szczytach.
Medycyna to procesy, w których poszczególne elementy muszą następować po sobie w pełnej synchronizacji. E-rejestracja wizyt pacjentów, czyli rezerwacja zasobów, w oderwaniu od procesów klinicznych prowadzi do chaosu i załamania efektywności. Zarządzanie zasobami jest natomiast esencją tego, czym się w ochronie zdrowia zajmujemy. Tyle razy nasza gospodarka stawała przed wyzwaniami strukturalnymi i potrafiliśmy się wspiąć na wyżyny tworząc – nie mam co do tego cienia wątpliwości – jedne z najbardziej innowacyjnych rozwiązań na świecie. A tu, przy e-rezerwacji, jakby jakaś pomroczność nastała.
Ludzie, hej, tam przy władzy, ogarnijcie się trochę!