COVID-19, Opinie, Zdrowie publiczne
Covid-19 contra reszta dzisiejszego naszego świata
Zmęczenie stanem pandemii narasta w Europie i na świecie w ostatnim czasie wykładniczo. Obywatele wielu krajów po półrocznym okresie życia z hasłami koronawirus, lockdown, kwarantanna, dystansowanie, maseczki, dezynfekcja są w dużej mierze zniecierpliwieni i znużeni codziennymi informacjami o liczbach nowych zakażeń, wyzdrowień, zgonów, etc.
Narasta irytacja, coraz częściej pojawiają się postawy anarchiczne, które mogą w niekontrolowany sposób wybuchnąć agresją społeczną skierowaną przeciwko realnej czy wyimaginowanej – nieważne – nieudolności rządów w zamknięciu tematu Covid-19. Wszystko wskazuje na to, że pierwszym sprawdzianem odporności psychologicznej w ujęciu społecznym w Europie będzie Wielka Brytania, gdzie liczba zakażeń mimo lockdownu, wielu restrykcji i wyrzeczeń społecznych znowu drastycznie rośnie, a reakcją rządu Borisa Johnsona (który przebył Covid i był hospitalizowany) jest ponowne ograniczanie swobód obywatelskich, zamykanie pubów po 22. etc. Nawiasem mówiąc nie mam pojęcia dlaczego pub z piwem otwarty przed 22 jest mniej groźny epidemicznie niż ten sam pub po 22, ale to już szczegół.
Choroby zakaźne, w tym epidemie, nie są niczym nowym dla świata. Nowoczesne społeczeństwa wytworzyły jednakże w ostatnim stuleciu narzędzia, leki i procedury, które w połączeniu z coraz doskonalszymi badaniami i rozumieniem procesów zdrowotnych spowodowały, że wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że jest bezpiecznie. Tak, co roku jest grypa, czasem pojawi się odmiana choroby bardziej zjadliwej, ale jednak wszystko jest pod kontrolą, ponieważ wiedza, leki, przeciwdziałanie systemów państwowych w tym systemowe szczepienia gwarantuje nam może nie 100% ale bliskie temu bezpieczeństwo i poczucie komfortu epidemicznego.
Aż tu już od ponad pół roku obserwujemy wszyscy bezsilność i poczucie totalnej bezradności. Bo przecież wszystko powinno się udawać, działać, iść do przodu, przynosić zyski… Wszyscy zapomnieliśmy, że nikt nam nie obiecywał, że będzie miło, łatwo i przyjemnie. I chyba niestety należy się do takiego stanu niepewności na nowo przyzwyczaić i nie popadać w skrajności. Współczesne społeczeństwa przyjmą do wiadomości także taki komunikat, że rządy nie mają planu i sposobu na opanowanie sytuacji. Pozostaje nam nauczenie się życia z Covid obok nas i nie zatracenie się w jałowości dyskusji i analiz bezrefleksyjnie podających tylko suche liczby i statystyki liczby testów, liczby chorych, ozdrowiałych…
Zawiedzeni dzisiejszym brakiem sukcesów w szybkim pokonaniu koronawirusa pamiętajmy, że nasi przodkowie mieli gorzej: historycy szacują, że dżuma, która wybuchła w 542 roku w Konstantynopolu i rozprzestrzeniła się na kolejne obszary Europy, Afryki Północnej i Azji mógł doprowadzić do śmierci nawet 100 milionów osób. Dziś skalę zgonów na całym świecie z powodu koronawirusa szacuje się na ok. 900 tysięcy. Gdzież nam dziś do tej skali zjawiska epidemii. Na szczęście.