W nieustającym dialogu na Forum wartości publicznej o tym co jest a co nie jest wartością publiczną w systemie ochrony zdrowia w Polsce, zadałem dr Małgorzacie Gałązce-Sobotce pytanie, czy walka z otyłością traktowaną jako choroba jest kolektywnie cenioną wartością publiczną.
Czy ten problem uzyskuje właściwe wsparcie oraz czy dysponujemy zasobami, aby się z nim zmierzyć? Czy regulator – regulator czyli ministerstwo zdrowia, parlamentarzyści, generalnie wszyscy, którzy mają wpływ na organizację systemu ochrony zdrowia – czy wszystkie te środowiska rzeczywiście udzielają walce z otyłością traktowanej jako choroba należytego wsparcia, czy legitymizują takie działania? Czy jest to obszar, który uzyskuje atencję, czy też jest pozostawiony swemu życiu z jakimiś nielicznymi fragmentami, na których się ewentualnie ta dyskusja koncentruje? Poniżej fragment odpowiedzi odpowiedzi na to pytanie:
MGS: Nim przejdę do roli regulatora i jego zaangażowania w rozwiązywanie tego problemu (red.: otyłości traktowanej jako choroba), to myślę, że nie sposób nie spojrzeć na to przez pryzmat pytania, czy kadra medyczna, czy pacjenci widzą otyłość jako problem medyczny? Myślę, że przedstawiciele świata klinicznego, którzy zajmują się w swojej praktyce codziennej leczeniem otyłości wiedzą, że wielu pacjentów, którzy trafiają do ich gabinetów przeszło przez liczne gabinety w polskim systemie ochrony zdrowia i w żadnym z nich nie usłyszeli, że to jest choroba i to jest choroba być może podstawowa, która jest źródłem wszelkich innych schorzeń, z którymi ten pacjent krąży po systemie opieki zdrowotnej. I gdy pytamy, czy regulator widzi ten problem i czy ma dla niego odpowiednią atencję, to moje lata pracy w systemie pokazują, że regulator ma najczęściej dużo atencji tam, gdzie wielu przedstawicieli środowiska medycznego woła i zabiega o tę atencję. My mamy w systemie opieki zdrowotnej zawsze ograniczone zasoby ludzkie, ograniczone zasoby organizacyjne, ograniczone zasoby intelektualne i finansowe i w każdej polityce zdrowotnej toczy się swoista walka o priorytety i o uważność. I niestety mam nieodparte wrażenie, że w związku z tym, że wielu lekarzy nie nazywa otyłości chorobą, o czym świadczy bardzo nieliczna liczba rekordów w sprawozdawczości Narodowego Funduszu Zdrowia, która wskazywałaby na to, że rzeczywiście wpisuje się w kartę pacjenta to rozpoznanie.