Ład organizacyjny, Opinie, Reformy, Zdrowie publiczne
Zmieńmy ustawę o działach!
Sprawdzianem stosunku koalicji do ochrony zdrowia stanie się to, czy przyszły minister zdrowia będzie jednocześnie ministrem właściwym do spraw powiązanych ze zdrowiem polityk społecznych, działającym w randze wicepremiera koordynującego pracę wszystkich ministrów, którzy mają przeważający wpływ na zdrowie publiczne. Bo to zdrowie publiczne, profilaktyka zdrowotna, edukacja zdrowotna, kształtowanie nawyków, zdrowie pracujących, opieka nad starzejącym się pokoleniem i koordynacja tych dziedzin są wspólnym mianownikiem priorytetów zdrowotnych. Co cztery lata czekam na taką zmianę i co cztery lata od kilku już dekad przeważa inne podejście. Rozdrobnienie sceny politycznej powoduje, że większa jest chęć do dzielenia ministerstw i obdarowywania partnerów niż do horyzontalnej integracji rządu wokół priorytetów państwa.
Jednak aby ten model zarządzania państwem się w Polsce ziścił, zmiany w pierwszej wymaga archaiczna ustawa o działach administracji rządowej hołdująca resortowości, a mówiąc bardziej bezpośrednio – stanowiąca instrument zaspakajania partyjnych ambicji. Wicepremier odpowiedzialny za zdrowie, który nadzoruje działania całego rządu związane ze zdrowiem, oznacza rezygnację z tej silosowej struktury rządu na rzecz projektowej (macierzowej). Oznacza także prymat priorytetów państwa ponad priorytetami partyjnymi.
Obliczem wspomnianego wyżej archaizmu są posiedzenia Rady Ministrów w pełnym składzie przy braku zarządzania państwem na wzór np. formatów tematycznych Rady UE. Przypomnijmy, że Rada UE zbiera się w dziesięciu konfiguracjach tematycznych łączących różne interesy i różne punkty widzenia państw członkowskich w określonych obszarach problemowych. Dokładnie tak samo, w różnych formatach, powinny odbywać się spotkania odpowiedzialnych ministerstw niezależnie od obrad całej Rady Ministrów. Przewodniczącymi tych formatów powinni być wicepremierzy odpowiedzialni za przydzielone im priorytety państwa. Ochrona zdrowia to jeden z przykładów, gdzie w tym formacie mogliby obradować przedstawiciele ministerstw zdrowia, spraw społecznych, edukacji, sportu, rolnictwa, energetyki. Wypracowany w ramach takich konsyliów konsensus byłby akceptowany na poziomie Rady Ministrów, co diametralnie zmieniłoby i usprawniłoby jej pracę.
Chłodząc własny entuzjazm, muszę jednak pamiętać, że o zarządzaniu projektowym i o zburzeniu resortowości mówimy w Polsce od co najmniej dwóch dekad. Czy nareszcie teraz ulegnie to zmianie? Bo jeżeli kolejny raz stworzony zostanie rząd według nieprzystającej do dzisiejszych wyzwań ustawy o działach (już sama nazwa ustawy sugeruje, co oznacza ona dla państwa), bez zmiany regulaminu Rady Ministrów w duchu zarządzania tematycznego, to zapomnijmy, że uda się nam zrealizować ambitne cele, które społeczeństwo wyraziło blisko 75-procentową frekwencją w wyborach parlamentarnych 2023 r.
Będę mile zaskoczony, jeśli tym razem stanie się inaczej. Tak chce moje serce, ale głowa podpowiada, że szanse na zmianę podejścia są minimalne.