Analizy, COVID-19, Ład organizacyjny, Opinie, Reformy, Zdrowie publiczne
Zróbcie wreszcie ten system!
W moim pierwszym tekście dla IZiD MarketBrief chciałbym poruszyć kwestie dotyczącą zmian ustawowych likwidujących już i tak ograniczoną samodzielność oddziałów wojewódzkich Narodowego Funduszu Zdrowia.
Może część z czytelników MarketBrief pamięta moje wypowiedzi i artykuły na temat zmian jakie zaczęły się dokonywać w naszym systemie ochrony zdrowia już za kadencji ostatniego Rządu PO. Dla przypomnienia w telegraficznym skrócie. Wiele lat temu jedna z formacji politycznych zdecydowała o wielkich reformach, w tym reformie opieki zdrowotnej i wybrała system ubezpieczeniowy, czyli system kas chorych. O ironio, z tamtej już nieistniejącej partii wykiełkowała partia dzisiaj rządząca. System ubezpieczeniowy zakłada, że w kosztach wyceny świadczeń zdrowotnych mieszczą się wszystkie koszty, w tym koszty pracy personelu i to zarządzający danym podmiotem leczniczym decyduje o wysokości wynagrodzeń. Wszelkie podwyżki i większość inwestycji zależą od wzrostu wyceny świadczeń, czyli od wzrostu puli pieniędzy w instytucji ubezpieczeniowej. Nawet próba likwidacji systemu ubezpieczeniowego przez SLD okazała się nieudana, bo okazała się niekonstytucyjna i trzeba było wrócić do regionalizacji systemu – wtedy to powstał Narodowy Fundusz Zdrowia, a system ubezpieczeniowy nadal trwał.
Pierwszy poważny wyłom miał miejsce za czasów Ministra Zembali (4x400zł), który zdecydował o wyodrębnieniu finansowania pensji Pielęgniarek z puli pieniędzy przeznaczonych na świadczenia zdrowotne, ubezwłasnowolniając pod tym względem dyrektorów podmiotów leczniczych. Oczywistym było, że inne grupy zawodowe upomną się o podobne traktowanie. Kolejnym krokiem rozbijającym system ubezpieczeniowy było porozumienie z Rezydentami, zapisy dotyczące zachęt do pracy na etacie u jednego pracodawcy, uzgodnienia z Ratownikami, ustawa o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych i wreszcie ostatni krok wprowadzony w ustawie „covidowskiej”, a więc bez jakichkolwiek konsultacji czy dyskusji, regulacje pozbawiające samodzielności dyrektorów oddziałów wojewódzkich, ale także Prezesa NFZ, co Rząd nazywa Pionizacją. Wyrażenie to zaczerpnięto z udanej i uzasadnionej pionizacji służb sanitarnych, gratulacje dla Głównego Inspektora Sanitarnego. Jednak system opieki zdrowotnej nie jest policją sanitarną.
Ciekawe, że blok nowelizacji ustawy o świadczeniach wprowadził na posiedzeniu Komisji Zdrowia poseł Piecha, niegdyś współtwórca systemu ubezpieczeniowego. Niedawno czytałem wypowiedź jednego z wiceministrów zdrowia, który stwierdził, że ta zmiana nie jest likwidacją systemu NFZ, ale likwidacją pozostałości po kasach chorych, ponieważ w dobie pandemii koronawirusa system ten się nie sprawdził. Jestem bardzo ciekaw co powiedzieliby nasi południowi sąsiedzi, Czesi lub sąsiedzi zachodni, czyli Niemcy, którzy mając systemy kas chorych, najlepiej w Europie radzą sobie z pandemią.
Czegoś nie rozumiem, przecież jest już po wyborach, nie trzeba docelowego celu osiągać drobnymi kroczkami. Zdaje się, że wszyscy zapomnieli, że poprzedni Rząd PIS przyjął, ale odroczył realizację projektu wprowadzenia Narodowej Służby Zdrowia. Po prostu trzeba to zrobić i reguły gry będą jasne, w końcu systemów budżetowych w Europie jest więcej niż ubezpieczeniowych.
Swoją drogą zastanawiam się, gdzie są i dlaczego milczą liczni obrońcy systemu ubezpieczeniowego (poza jednym posłem), także w szeregach partii rządzącej? Mam nadzieję, że nie nastały czasy, że jest nam wszystko jedno.